Przychodzę do Katedry i okazuje się, że Czumy nie ma — zdjęty, Moczulskiego nie ma — zdjęty, Ziembiński — zdjęty. Podchodzi do mnie Dworak i mówi: „Weź flagę i idź na przodzie”. Ale patrzę, że już stoją w dwóch grupach ruchome bojówki SB i PZPR, jedna u wylotu Świętojańskiej, druga pod dzwonnicą Katedry. Będę musiał z nimi walczyć... Pomyślałem sobie, że skoro wychowałem się na Starówce, to przecież ich wykiwam. Wyszedłem na czoło i zamiast w lewo, do placu Zamkowego, skręciłem w prawo i poszedłem ulicą Piekarską. Milicja gorączkowo zaczęła nadawać do radiotelefonów, a ja narzuciłem takie tempo, żeby tamci nie zdążyli się przegrupować.
Doszliśmy do pomnika Kilińskiego, a na Podwalu tłum już się rozlał na całą szerokość ulicy i milicji pozostało tylko zatrzymywanie nadjeżdżających samochodów. Bez żadnych przeszkód doszliśmy do Grobu Nieznanego Żołnierza.
Tam miało miejsce zaskakujące dla nas i zachodnich dziennikarzy zdarzenie. Nagle nad głowami ludzi wyrosły kotwice Polski Walczącej i flagi z napisem Konfederacja Polski Niepodległej. Z tłumu wystąpiła Nina Milewska z Gdańska i odczytała deklarację ideową KPN-u.
Warszawa, 1 września
Leszek Moczulski, Bez wahania, Kraków 1993.
Uczestnicy manifestacji wzięli się pod ręce celem niedopuszczenia do rozbicia szeregów przez esbeków i ich bojówki, które raz po raz próbowały rozbić i porozrywać tłum manifestantów. Wielotysięczny jak nigdy dotychczas tłum z wieńcami na czele, które ochraniano przed esbekami, kroczył powoli, zajmując całą szerokość Krakowskiego Przedmieścia. [...] Na placu Zamkowym SB zorganizowało [...] kierat z samochodów. Nadjeżdżające samochody blokowały wejście czoła manifestacji w Krakowskie Przedmieście. Samochodów były całe masy, zagradzano także drogę np. ławkami ustawianymi w poprzek. Ławki usunięto i manifestacja wlała się w Krakowskie Przedmieście.
Uważano, aby esbecy nie przecięli kabli od głośników, za pomocą których A[ndrzej] Czuma bardzo sprawnie kierował całością. Śpiewano zasadniczo dwie pieśni: Rotę, ze słowami zamiast „krzyżacka” — „sowiecka zawierucha” oraz Boże, coś Polskę, oczywiście ze słowami: „Ojczyznę, Wolność racz nam wrócić Panie!”. Pełną szerokością ulicy skręcono w stronę placu marsz[ałka] J. Piłsudskiego, wymijając barykady z autobusów i samochodów, i bez większych zaburzeń czoło manifestacji dotarło do Grobu Nieznanego Żołnierza. [...] Nastąpiło złożenie wieńców. [...] Skandowano: „Nie ma chleba bez wolności!”, „Wolność i Niepodległość!”, „Wolność – Prawda – Niepodległość!”.
Warszawa, 11 listopada
Dokumenty uczestników Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce 1977-1981, wstęp i oprac. Grzegorz Waligóra, Kraków 2005.
W ciągu ostatnich 35 lat wielokrotnie usiłowano nas ze sobą skłócić. Inteligencji przeciwstawiano robotników. Robotników przeciwstawiano chłopom. Wojsko — narodowi. Robiono wiele, by uwikłać nas w fałszywe konflikty i pozorne sprzeczności. Grudniowa tragedia polega też na tym, że robotnicy Wybrzeża byli wtedy samotni. Ten dług musimy spłacić. Testament poległych to także lekcja, iż wobec przemocy obowiązuje przede wszystkim solidarność.
Robotniczy protest nie był bezowocny. Od tego czasu władze komunistyczne bardziej muszą się liczyć z postawą społeczeństwa. Od tego czasu łatwiej nam się ze sobą porozumieć, lepiej widzimy, że system totalitarny jest naszym wspólnym wrogiem. [...]
Jesteśmy przekonani, że nie można podejmować decyzji politycznych i gospodarczych bez zgody narodu, że wolne związki zawodowe, swobodne zrzeszenia to gwarancja ładu demokratycznego, że tylko wolność słowa zapewni prawdę w życiu społecznym, że Niepodległość to wartość, do której Polacy muszą dążyć. [...]
Dziś chodzi o to, byśmy umieli coraz lepiej działać wspólnie, byśmy umieli zawsze korzystać z przysługujących nam praw, byśmy umieli odmawiać wykonywania poleceń godzących w te prawa, godzących w Polskę. Byśmy umieli żyć bez kłamstwa.
Bronisław Komorowski, Marian Piłka, Ludwik Dorn, Urszula Doroszewska, Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Andrzej Czuma, Kazimierz Janusz, Emil Morgiewicz, Wojciech Ziembiński.
17 grudnia
Dokumenty uczestników Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce 1977-1981, wstęp i oprac. Grzegorz Waligóra, Kraków 2005.
Rozdawano wiele ulotek rozrywanych dosłownie przez ludzi. Nawet te, które upadły w błoto, były natychmiast podnoszone i starannie wycierane. Nigdy nie widziałem takiego pragnienia zdobycia kawałka zadrukowanego papieru. Wokół mnie stało wielu młodych chłopaków, w samych tylko koszulach. Dowiedziałem się, że są to uczniowie jednego z gdańskich techników, którym zamknięto szatnię na klucz.
Przemówienie D[ariusza] Kobzdeja przerywane było oklaskami i skandowaniem: „Żądamy wolności dla Andrzeja Czumy i innych”, „Precz z komunizmem”, „Wolność dla Czechów”, „Niech żyje niepodległa Polska”. [...] Pod koniec dotarł pod stocznię Lech Wałęsa. Przywieziono go w zaplombowanym kontenerze, gdyż Służba Bezpieczeństwa urządziła na niego obławę. Przywitano go entuzjastycznie.
Gdańsk, 18 grudnia
„Bratniak” nr 20, 1979, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Obrońcy powiedzieli niemal wszystko na naszą obronę. Jeżeli oskarżyciel na poparcie swojego oskarżenia nas o znieważenie narodu jest w stanie ściągnąć na salę sądową jedynie dowody zeznań trzech policjantów, z których jeden okazał się ewidentnym kłamcą — to do takiego oskarżenia nie mam co strzelać, gdyż jest to tylko jego pozór.
Ale jest poważny ton w zapytaniu:
Czy nie uraziłem, a przez to nie skrzywdziłem np. człowieka, czy wszystkim, co powiedziałem przy Grobie Nieznanego Żołnierza, nie uraziłem czasem człowieka, który walczył, przelewał krew, cierpiał lub głodował w jakiejkolwiek formacji wojskowej AK czy AL lub gdziekolwiek na świecie o taką Polskę, jaka teraz jest... I który ze stanu obecnego jest teraz zadowolony... Myślałem w czasie tej rozprawy kilka godzin o tym zapytaniu i doszedłem do wniosku następującego:
Nie wierzę, żeby w tej chwili w Polsce istniał człowiek, który by w przeszłości narażał swoje życie, walczył i cierpiał, ażeby polski rząd był podporządkowany obcej władzy i wysługiwał się jej; ażeby w Polsce nie było wolności słowa, zgromadzeń i manifestacji; ażeby cukier i węgiel były na kartki; ażeby nasze dzieci uczyły się w szkołach z kłamliwych podręczników.
Ja myślę, że takich ludzi w Polsce nie ma, natomiast jestem przekonany, że wszyscy którzy o Polskę walczyli, zadowoleni byli z tego, co powiedziałem przed Grobem.
Warszawa, 23 stycznia
Dokumenty uczestników Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce 1977-1981, wstęp i oprac. Grzegorz Waligóra, Kraków 2005.